Strona 2 z 7
Kiedyś było takie szwajcarskie pismo „Camera” – nie wiem nawet czy nadal wychodzi, w którym publikowane były tylko zdjęcia. Jedno na stronie, pion, poziom, dużo światła na kolumnach. Elitarne pismo, które z przyjemnością przeglądam jeszcze dziś. Mam jednak takie poczucie, że na taką fotografię, na takie jej publikacje nie ma miejsca na współczesnym rynku prasowym. Nie ma też miejsca w prasie codziennej, tygodnikach czy miesięcznikach na prawdziwy, rzetelny fotoreportaż. Ludzie oglądają telewizję i im to wystarczy. Fotoreportaż stał się archaiczną formą wyrażania myśli, archaiczną dziedziną fotografii. Myślę, że fotoreportaż, taki, jakim my go znamy z dobrych gazet, nie jest już nikomu potrzebny. Gazety nie mają dla niego miejsca, bo miejsce to jest drogie – można je przeznaczyć pod kolejną reklamę. W gazecie trzeba znaleźć miejsce na ciasteczka, jogurt, dietę cud, ale nie na zdjęcia. Gdy byłem fotografem prasowym, zajmowałem się tematyką polityczną, nigdy nie byłem do końca pewny publikacji moich zdjęć. Tymczasem fotoreporterzy z działu miejskiego zawsze mieli wzięcie. Można było przesiedzieć cały dzień w Sejmie, czy biegać ze spotkania na spotkanie i nie wydrukować ani jednego zdjęcia, a na fotografie z działu miejskiego zawsze znajdowało się miejsce. Często też zdarzało się tak, że temat miejski urastał do problemu krajowego, do rangi tematu wiodącego w gazecie. I znów – na fotoreportaż brakło miejsca.
Dziś fotoreporterzy prasowi niezwykle rzadko zatrudnieni są na etatach. Istnieje na rynku wiele agencji fotograficznych, dla których pracuje cała rzesza freelancerów. Taka agencja, bez specjalnego ryzyka może gromadzić zdjęcia, a potem sprzedawać je za stosunkowo niewielkie pieniądze. Agencja zdjęcia do sprzedaży ma natychmiast, a przecież nie ma takiej praktyki w redakcjach, że szefowie mówią: zobaczymy najpierw, co zrobią nasi fotoreporterzy, a potem ewentualnie kupimy zdjęcia agencyjne. Niech za przykład posłuży jedna z agencji, gdzie między innymi, także ja mam swoją „półkę” ze zdjęciami. Każdy fotoreporter samodzielnie administruje zdjęciami, które przeznacza do sprzedaży, a to jest tak, że gdy zrobi zdjęcia w Sejmie to natychmiast posyła je na serwer agencji. Zdjęcia są do dyspozycji natychmiast, potem wystarczy tylko mailem powiadomić redakcję, że one tam są, redaktorzy wybierają to, co im potrzebne.