Obiektywy od zewnątrz i od wewnątrz: optyka, mechanika, ergonomia.
Zacznijmy od szerokokątnego zooma AF 10-20 mm f/4-5.6 EX DC HSM, który niewątpliwie jest ozdobą tego testu. Jest to dość duża konstrukcja, przypominająca jasne zoomy 28-70 mm zarówno wymiarami, jak i masą. Dziwić więc może, dlaczego jego maksymalny otwór względny to zaledwie f/4-5.6. Weźmy jednak pod uwagę, że obiektyw ten musi zapewnić znacznie szersze kąty widzenia niż standardowy i czymś trzeba było „zapłacić” za możliwość takiego odwzorowywania rzeczywistości. Zresztą zauważmy, że konkurenci wcale nie są znacznie jaśniejsi. Jest ich zaledwie dwóch: Tamron SP AF 11-18 mm Di II LD o identycznym świetle f/4.5-5.6 i o pół działki jaśniejszy Canon EF-S 10-22 mm f/3.5-4.5 USM.
Zmniejszenie maksymalnego otworu względnego to oczywiście nie jedyny sposób na zaprojektowanie dobrego, szerokokątnego zooma. W tym przypadku użyto jeszcze trzech soczewek asferycznych oraz trzech wykonanych ze szkła o wyjątkowo niskiej dyspersji SLD (Special Low Dispersion). To obecnie chyba największy na rynku udział wyrafinowanego szkła w przeliczeniu na jeden milimetr ogniskowej. Soczewki SLD służą tu do likwidacji aberracji chromatycznej, przede wszystkim jej „bocznej” (lateralnej) odmiany będącej zmorą szerokokątnych obiektywów, zwłaszcza tych wykorzystywanych w fotografii cyfrowej. Z kolei elementy asferyczne pomagają zredukować wielkość dystorsji oraz ułatwiają skorygowanie aberracji sferycznej.
Układ 14 soczewek zaprojektowano tak, by za ustawianie ostrości odpowiadał ruch wewnętrznych ich grup. To wewnętrzne ogniskowanie umożliwiło zaprojektowanie tego zooma tak, by jego przedni człon nie obracał się. Dzięki temu osłonę przeciwsłoneczną można było wyprofilować dla zapewnienia optymalnej osłony przedniej soczewki przed bocznym światłem, a gwint mocowania filtrów nie obraca się podczas ustawiania ostrości – nie ma więc problemów z używaniem filtrów połówkowych i polaryzacyjnych. Mocowanie filtrów ma średnicę 77 mm, czyli raczej sporo, ale zauważmy, że gdyby obiektyw ten miał jasność f/2.8 to o mocowaniu filtrów z przodu moglibyśmy w ogóle zapomnieć – no chyba że producent zastosowałby gwint 105 mm. Tak więc jest i druga zaleta małego otworu względnego.