poniedziałek, 25 listopad 2024

Spokojnie. Wcale nie zamierzam namawiać do wyruszenia z aparatem w plener tylko po to, by zrobić jakiekolwiek zdjęcia – w obawie przed powrotem do domu z pustą kartą czy filmem. Wręcz przeciwnie. Z otaczającego chaosu kształtów, kolorów, wrażeń warto wyłuskać te fragmenty, które będą przemawiać do odbiorcy swoim wyjątkowym nieskomplikowaniem. Porzuć więc dziś pragnienia o wielu planach mrugających do ciebie z każdego kąta obrazu kolejną formą, linią czy fakturą. Prostota bowiem wcale nie musi być synonimem wizualnego ubóstwa.
Zamęt dominujący w przestrzeni, w której poruszamy się na co dzień, często powoduje nostalgię za życiem nieco prostszym. Czy nie dlatego w ciepły weekend siadasz na rower, by powłóczyć się bez celu wśród drzew, poleżeć w słońcu nad wodą, popatrzeć na chmury? Czy nie dlatego zwykła kiełbasa upieczona nad ogniskiem smakuje czasem lepiej niż wymyślne specjały w modnej restauracji? Czy nie wygodniej ci w sandałach i podkoszulku, z plecakiem niż w garniturze, żakiecie i z laptopem pod pachą? Powiesz – jasne, wszyscy chcielibyśmy mieć urlop przez większą część życia, ale to nie takie proste. Cóż, co racja, to racja – nie mam dziś recepty na osiągnięcie finansowej niezależności. […]

cezary debowski 1

Fot. Cezary Dębowski. Ostre cięcie
Czy to nie inspirujące, że nawet gdy dwie osoby z aparatami trafiają w tę samą okolicę, to każda z nich widzi ją inaczej? Podstawową właściwością fotografii jest wszak to, że pozwala  zamknąć w ramkach wizjera tylko wybrane przez ciebie elementy. Po zrobieniu zdjęcia nie ma znaczenia, co jeszcze było w tym miejscu, poza ostatecznym kadrem. To sytuacja trochę podobna do tej, w której pokazujesz różnym osobom jedno ze zdjęć zro-bionych ostatniej wiosny. Dla pierwszej ważny jest koń widoczny w oddali. Dla drugiej – gawron na tle nieba. Trzecia szczególnie zwraca uwagę na równo zaorane skiby ziemi. Po chwili rozmowy zaś okazuje się, że dla ciebie – autora – najistotniejszy był ciekawy układ chmur.
Rosło drzewo gdzieś nad wodą. Jego konary zwisały nisko i mogły niczym rama obejmować kadr od góry. Był pod stopami brzeg z zaroślami. Mogłem z niego zrobić solidny fundament gdzieś u dołu. Była łacha piasku. Mogła świetnie udawać wyspę albo plażę. Był kamień – okrągły, ciężki i mokry. Można by go umieścić w mocnym punkcie. Była i tarcza słońca. Mogła sobie fruwać gdzieś w kącie.
Dziś jednak nie ma ich na moim zdjęciu. Dziś chcę opowiedzieć prostą historię. Dziś wybrałem właśnie tak. Bo mogę.
Nikon D200, matrycowy pomiar światła z korekcją –1 EV, obiektyw 20-35/2,8 przy ogniskowej 26 mm (odpowiednik 39 mm dla pełnej klatki/małego obrazka), przysłona – f/11, czas automatycznie dobierany do przysłony – 1/800 sekundy, ISO 100, zdjęcie z ręki, plik RAW

 

cezary debowski 2
Fot. Cezary Dębowski. W oceanie mgieł
Z reguły kiedy mglistym porankiem wybieram się w plener, liczę na to, że wschodzące słońce dość szybko „wgryzie” się w okrywającą ziemię wilgotną pierzynę, a spływające z nieba ciepło spowoduje jej dość szybkie ruchy. Wtedy opar gdzieś tam się podnosi, gdzie indziej opada, by w końcu rozproszyć się w niebycie. Spektakl oświetlony ciepłymi promieniami nie trwa długo, ale jest wdzięcznym tematem wielu moich fotografii. Kiedy z kolei warstwa mgły sięga naprawdę wysoko, nie ma szans na podobne atrakcje, ponieważ światło długo nie przedrze się przez jej odmęty. To sytuacja może nie tak widowiskowa, bo niesie ze sobą obraz bardziej nostalgiczny i stonowany, lecz również godna zainteresowania. Zmiękczający, niebieskawy „filtr” zdecydowanie upraszcza kompozycję, przysłaniając plany bardziej odległe i powoduje, że nawet trywialne motywy okryte delikatnym obłokiem stają się intrygujące i tajemnicze. Minęło już sporo czasu odkąd pianie kogutów obwieściło rozpoczęcie nowego dnia, a mimo to okolica była nadal pogrążona w półśnie i wcale nie nosiła się z zamiarem wyzwolenia z jego objęć. Brodziłem wśród bezkresu odpoczywających połaci pól. Byłem tu nie po raz pierwszy, jednak dopiero teraz, kiedy perspektywa powietrzna była tak wyrazista, zwróciłem uwagę na jakże ciekawą rzeźbę terenu. By zagęścić kolejne zróżnicowane jasnością pasma – idealny minimalistyczny kadr wyglądający trochę jak fragment dna
oceanu – wykroiłem z rzeczywistości długą ogniskową. Chyba nie jest zbytnio przeładowany
informacją, prawda?
Nikon D200, matrycowy pomiar światła z korekcją –1 EV, obiektyw 80-200/2,8 przy ogniskowej 200 mm (odpowiednik 300 mm dla pełnej klatki/małego obrazka), przysłona – f/16, czas automatycznie dobierany do przysłony – 1/180 sekundy, ISO 100, statyw, plik RAW.

 

Coraz więcej ludzi, budynków, dróg, samochodów, billboardów – taka jest dzisiejsza rzeczywistość. Przewijający się przed naszymi oczami kalejdoskop murów, blach, szyldów i szkła często skłania do szukania schronienia przed jego natłokiem na łonie natury. Nie oznacza to bynajmniej, że tuż za miastem rozciąga się idylliczna, rajska kraina, w której nic tylko fotografować. Tam również trzeba mieć świadomość, że tak jak na wielu innych polach – dużo nie zawsze znaczy dobrze. Zwykle nieuzbrojone oko dość dobrze radzi sobie z przestrzenią, w której się znajdzie, dokonując na bieżąco selekcji motywów „ważnych”. Robiąc zdjęcie, nie mamy możliwości skorzystania z „filtra” który w naszym mózgu rozmywa obszary mniej interesujące, bo wszystko, co widzi obiektyw, znajdzie się na gotowym obrazie. Dlatego wiele ujęć staram się oczyszczać z elementów niewiele wnoszących lub wręcz przeszkadzających w odbiorze, tak by ograniczyć ich ilość do naprawdę niezbędnego minimum. Nie znaczy to jednak, że zawsze staram się zbliżyć maksymalnie do głównego obiektu zdjęcia, by zapełnił on niemal całkowicie kadr. Pozostawienie większego obszaru niezbyt zajmującego tła może sprawić, że fotografia zyska nieco „oddechu” i lekkości. To właśnie odpowiednie proporcje będą kluczem do tworzenia udanych fotografii z nutą ascezy.

 

cezary debowski 3
Fot. Cezary Dębowski. Kino u Andrzeja
Przyrodniczych motywów zwykło się szukać z dala od ludzkich siedzib. Nie bez przyczyny, bo wiele gatunków roślin i zwierząt znaleźć można właśnie tam. Tyle że, pomimo naszej ekspansji, natura wcale nie ma zamiaru ograniczać się do zamieszkiwania jedynie łaskawie jej pozostawionych terytoriów. Przyroda to przecież nie tylko ta mityczna „dzikość”. W końcu czyż człowiek z całym swoim osobistym ekwipunkiem, domem, drogą i fabryką nie stanowi nadal części środowiska? Ten rozumny ssak przystosował się jedynie do życia tak, jak potrafił. Jedne jego poczynania wydają się bardziej usprawiedliwione, inne mniej, lecz zachowanie wielu innych stworzeń to również nie wyłącznie błogie przeżuwanie trawki. Czy lekko, łatwo i przyjemnie byłoby obserwować wilka zabijającego i pożerającego śliczne jagniątko? Czy mniej przykry byłby widok konającego z głodu wilka? Cieszy mnie każdy przejaw symbiozy na styku świata wolno ż yjących zwierząt i ludzi. Gdyby temu stadu mew było wygodniej usadowić się na drzewie – tam zapewne by się rozgościło. Ono wybrało jednak „grzędę” na szczycie stodoły sąsiada. Może ptaszyny lubią porządek i proste linie? A może, wzorem człowieka, zasiadły równym rzędem niczym w loży i czekają na rozpoczęcie seansu w plenerowym kinie? Wieczór już nadchodzi, a podniebny ekran zaczynają pokrywać nagle ogniste barwy… Cicho! Chyba właśnie się zaczyna. Mam nadzieję, że im się tutaj podoba i że będą tu również jutro, choć podejrzewam, że do pełni szczęścia brakuje im… taśmowego podajnika popcornu.
Nikon D200, matrycowy pomiar światła z korekcją –1 EV, obiektyw 80-200/2,8 przy ogniskowej 145 mm (odpowiednik 217 mm dla pełnej klatki/małego obrazka), przysłona – f/5,6, czas automatycznie dobierany do przysłony – 1/160 sekundy, ISO 100, zdjęcie
z ręki, plik RAW.

 

cezary debowski 4
Fot. Cezary Dębowski. Pejzaż skrzydlaty
Mgły o poranku to od zawsze znakomity, minimalistyczny motyw fotografii. Oczywiście nie w postaci jednolitej połaci koloru, całkowicie wypełniającej kadr swą gładką monotonią. Choć może zajmować ona naprawdę dużo miejsca na zdjęciu, to warto przełamać jej dominację przez dodanie wyrazistych plam, kształtów czy cieni. Zdecydowanie wzbogaci to kompozycję, nie tylko nie przyćmiewając, a wręcz podkreślając niezwykłość i malowniczość tego zjawiska.
Kolejny świt spędzony na brodzeniu wśród wilgotnych oparów i rosy w poszukiwaniach ciekawego ujęcia przez moment wydawał się mało obiecujący. Ale tylko do czasu, w którym na ziemię spłynęły pierwsze kwanty kosmicznej energii. Podgrzane słonecznymi promieniami na wschodnim zboczu powietrze zaczęło unosić drobinki pary, która wkrótce wypełzła zza pagórka, tworząc złotawy pióropusz na tle zacienionej ściany drzew. Pomimo efektownego oświetlenia, wykonując pierwsze zdjęcia, miałem pewien niedosyt. Zabrakło mi elementu przyciągającego wzrok na tyle, by nie błądzić nim po całym kadrze, a przy okazji mogącego oddać skalę tego obrazu. O dziwo, po chwili moje życzenia się spełniły, bowiem nad mglistą łąkę nie wiedzieć skąd nadleciał wyraźnie zgłodniały bocian i wylądowawszy, zaczął się po niej przechadzać w poszukiwaniu czegoś „na ząb”. Pomimo posiadania długich, szczupłych nóżek i pokaźnego dzioba, ptak wyczuł zapewne, że jego wątła sylwetka może być jednak mało sugestywna, dlatego kilkukrotnie machnął rozłożystymi skrzydłami, gdy już umieściłem go w okolicach mocnego punktu. A może chciał tylko oczyścić sobie nieco pole widzenia?
Nikon D200, matrycowy pomiar światła z korekcją –1 EV, obiektyw 80-200/2,8 przy ogniskowej 200 mm (odpowiednik 300 mm dla pełnej klatki/małego obrazka), przysłona – f/16, czas automatycznie dobierany do przysłony – 1/125 sekundy, ISO 100, statyw, plik RAW.

 

Prostota ujęcia nie musi oznaczać fotograficznej nudy. Akcenty stawiane są gdzie indziej niż w skomplikowanych, wielowątkowych i wieloplanowych kadrach, lecz są one bardzo wyraźne, gdyż nie posiadając jako takiej konkurencji, mają niezakłóconą drogę wprost do oczu odbiorcy. Nieskomplikowany, szczery przekaz pozbawiony nadmiernego zadęcia często bywa bardziej efektowny niż „przekombinowana” kompozycja, której głównym celem nie jest wizualna atrakcyjność, lecz uzmysłowienie oglądającemu, jak złożona jest osobowość fotografa. Mam wrażenie, że często wynika to z przekonania, iż prostota jest czymś wstydliwym. Cóż, wstydliwym winno być zapewne prostactwo, lecz to zbliżone brzmieniowo określenie ma się do prostoty tak, jak amatorszczyzna do amatorstwa. W czasach gdy zewsząd zalewa nas nieustający strumień nowych obrazów, bywa, że trudno jest zainteresować widza, fotografując przejawy zwyczajnego życia w świecie natury. Może właśnie zdjęciowy minimalizm doprowadzony do granic możliwości sprawi, że twoje ujęcia zostaną przez kogoś zapamiętane na dłużej? W końcu nawet w fotografii ulicznej wiele znakomitych kadrów to „wyłowione” ze zgiełku miasta proste historie. Tak, wiem, czekanie na to Jedno Wielkie Zdjęcie, na którym rączy Pegaz sfruwa z chmur, by przejść się po zboczu Kasprowego Wierchu, może być bardzo zajmujące, lecz tymczasem proponowałbym zająć się bardziej prozaicznymi tematami, których w przyrodzie dostatek. […]

 Cezary Dębowski

 

 

 

Na zakurzonym pograniczu afgańsko-pakistańskim położone jest miasto cieszące się złą sławą. Zamieszkane głównie przez wojowniczych i dumnych Pasztunów Peszawar upodobali sobie Talibowie. Wybuchy ich bomb nie pozwalają czuć się tam bezpiecznie. Są jednak miejsca, gdzie o zagrożeniach natychmiast się zapomina.

marcin osman 1

fot. Marcin Osman

Na terenie warsztatu samochodowego spotykam 12-letniego chłopca. Stoi pośrodku rozebranej ramy podwozia starej ciężarówki. Jego niegdyś kremowa koszula pokryta jest plamami oleju i smarów. Nastolatek rozkręca i czyści szmatą metalowe elementy. Zamiast do szkoły, rodzice posyłają go do pracy. Szybko uczy się zawodu i przynosi pieniądze do domu. Pracujące dzieci nikogo nie dziwią w tym kraju. Chłopiec należy do ekipy mechaników i artystów, spod rąk których wychodzą jeśli nie najpiękniejsze, to na pewno najciekawsze i najbardziej kolorowe ciężarówki na świecie. Sam warsztat zlokalizowany na ubłoconym podwórku bardziej przypomina zagracone złomowisko. Wszędzie walają się samochodowe części. W labiryncie metalowych ram, blach i drewnianych budek pracuje zespół brodatych mężczyzn. Znają się na swoim fachu, każdy ma swoją specjalizację. Jeden jest cieślą, inny kowalem, są spawacze, malarze, mechanicy. Tu podstawą jest praca zespołowa.

marcin osman 2

fot. Marcin Osman

Sunące po drogach ciężarówki hałasują licznymi podczepionymi dzwonkami i blaszkami. Flagi umocowane z boków szumią, a przez kakofonię dźwięków z trudem przebija się odgłos spracowanego silnika. W słońcu pstrokata karoseria mieni się licznymi kolorami. W nocy zaś ozdoby wycięte z refleksyjnej folii odbijają światła innych samochodów. 

 marcin osman 3

fot. Marcin Osman

 

marcin osman 4

fot. Marcin Osman 

Moda na niezwykle ozdabianie pojawiła sie w latach 70., wraz z ciężarówkami marki Bedford, które szybko przypadły ludziom do gustu i stały się częścią tradycji. Krótkie, proste i wytrzymale konstrukcje szybko zdobyły serca miejscowych szoferów. Dobrze sprawdzały się na pylastych, pustynnych szosach Cholistanu, Balochistanu czy krętych i stromych górskich drogach Karakorum. Początkowo przesądni Azjaci malowali symbole i motywy odstraszające uroki i chroniące przed złymi duchami. Z czasem przybywało ornamentów i kolorów. Ozdabianie stało się wręcz obowiązkiem, jak wymiana oleju czy zużytych opon. Dekorowana ciężarówka to duma kierowcy, który woli oglądać swoja żonę w znoszonej burce (ubraniu zasłaniającym całe ciało z wyjątkiem oczu, stóp i dłoni) niż zaniedbany, nudny i jednobarwny pojazd. 

marcin osman 5

fot. Marcin Osman

 

marcin osman 6

 fot. Marcin Osman

Zanim ekipa zabierze się za remont i dekorowanie ciężarówki, dogadywana jest cena, dobór kolorów, forma dekoracji. Na początku demontowana jest stara, drewniana naczepa i zużyte, wyblakłe, pogięte ozdoby. Po oczyszczeniu podwozia następuje drugi etap prac. Do akcji obok spawaczy i cieśli wchodzą artyści. Z drewna i stali powstaje nowa nadbudówka. Przyczepiane są kolejne dekoracje: rzeźbione blachy, kolorowe naklejki, flagi, wiatraczki. Do dolnej części zderzaka i z boku burt mocuje się łańcuchy zakończone metalowymi dzwonkami. Wykończenie to ostatni etap prac. Szybko przybywa kolorów, detali, ornamentów. Trudno znaleźć wolną powierzchnię. Kabina w środku pulsuje barwami – im jaskrawsze i intensywniejsze, tym lepiej. Nawet wnętrza kołpaków mają swoje malowidła. Te często świadczą o bogatej fantazji autora. Nie brakuje niebieskich gór czy kolorowej papugi lecącej obok myśliwca F-16. Dramatyczne portrety bohaterów kina akcji ociekają namalowaną krwią, a zęby zaciśnięte są w złości. Auto musi być niepowtarzalne. Kierowca nie zgodzi się, by po drogach jeździł podobny egzemplarz. Ostatecznie zapłacił za modyfikacje niemało. Cena może przekroczyć realną wartość ciężarówki, a remont i dekorowanie od nowa trwają kilka tygodni. Dla szofera wygląd samochodu to wizytówka jego solidności i zarazem mobilna reklama. To magiczny wprost moment, gdy jadę najwyżej położoną międzynarodową drogą świata, Kharakorum Highway (łączącą Chiny z Pakistanem), a z przeciwka nadjeżdża ciężarówka marki Bedford, której dziesiątki intensywnych kolorów na tle monumentalnych szarych wierzchołków radują moje oczy.

 Marcin Osman

 

 

Galeria "Ciasna" w Jastrzębiu-Zdroju zaprasza na wernisaż wystawy Janusza Skórskiego ,,Krymskie wakacje'' 7 sierpnia 2014 r. o godz. 18.00.

Fascynujące krajobrazy, zabytki średniowieczne, bizantyjskie i z czasów imperium tatarskiego. Ludzie bardzo otwarci i serdeczni gdy o drogę pytałem po polsku, natomiast gdy konwersację rozpocząłem po rosyjsku - uprzejmi, ale wydawało mi się, że bardzo ostrożni i wycofani. Przemierzyłem Krym od jego północno-zachodniego wybrzeża, poprzez stepy na zachodzie półwyspu, zagłębie turystyczne okolic Jałty, góry w centralnej części, by na koniec zanurzyć stopy w cieplutkim Morzu Azowskim. I właściwie tam dopadło mnie uczucie, że strasznie szkoda, że nie mogę zostać na dłużej, posłuchać wiatru na stepie, poczuć jego zapachu, jeszcze raz leżąc na skałach Aj Petri spojrzeć na leżącą poniżej (1200 m.n.p.m) Jałtę i Morze Czarne.


Janusz Skórski - w latach 1986-88 pracując w reporterskich ekipach filmowych w Telewizji Kraków doskonalił swój warsztat. Od 1990 roku pracuje w laboratoriach fotograficznych współpracując jednocześnie z wieloma czasopismami. W latach 2005 - 2011 był wiceprezesem Krakowskiego Klubu Fotograficznego. W KKF działa nieprzerwanie od 1995 r. Członek Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie.

Jego ulubione tematy to pejzaż i malowanie światłem. Doskonale czuje się w reportażu oraz w innych formach fotografii, łącząc to co nowoczesne z nutą melancholii i zadumy. Szczególne miejsce w jego twórczości zajmują misteria. Fotografie z Misteriów Pasyjnych w Kalwarii Zebrzydowskiej, Kalwarii Pacławskiej i Górce Klasztornej od wielu lat odwiedzają różne miejsca w Polsce oraz za granicą.

Ma na swym koncie kilkadziesiąt wystaw indywidualnych, wielokrotnie prezentowanych w kraju i za granicą, m.in. we Włoszech, Niemczech i Danii. Brał dział w wielu krajowych i zagranicznych konkursach fotograficznych, gdzie wielokrotnie był nagradzany i wyróżniany oraz w wystawach zbiorowych w Polsce, Danii, Francji, Niemczech, Słowacji i Białorusi.

Wystawa będzie trwać do 7.09.2014

Galeria Ciasna 

ul. Katowicka 17
44-335 Jastrzębie

Galeria otwarta jest od poniedziałku do czwartku w godz. 9 - 16, w piątki 9 - 12

fot Janusz Skórski 016a mi

fot Janusz Skórski 001a mi

fot Janusz Skórski 004a mi

fot Janusz Skórski 006a mi

fot Janusz Skórski 013a mi

fot Janusz Skórski 019a mi

 

 

 

 

 Schronisko PTTK w Dolinie Roztoki oraz Okręg Górski Związku Polskich Artystów Fotografików zapraszają na wernisaż wystawy ,,Górski blask'' 17 lipca (czwartek) 2014 r. o godz. 18.00.

W wernisażu wezmą udział autorzy prac: Inez Baturo, Piotr Borowicz, Stanisław Momot, Zbigniew Podsiadło, Tomasz Rak, Piotr Targosz - członkowie Okręgu Górskiego Związku Polskich Artystów Fotografików.

Górski blask - to tytuł pierwszej inauguracyjnej wystawy fotografii, która zagości w ciepłych i kameralnych wnętrzach tatrzańskiego schroniska w Dolinie Roztoki im. Wincentego Pola. Jej tematem są oczywiście góry niemniej przedstawione inaczej niż przywykliśmy je oglądać na zdjęciach z wakacji. Wybitni polscy fotografowie zrzeszeni w Okręgu Górskim Związku Polskich Artystów Fotografików w Bielku-Białej, poszukują w swoich pracach tego, co na pierwszy rzut oka jest niewidoczne. Ich prace pozwalają nam na nowo odkryć fakturę skał, magię tasujących się planów, ciszę zapomnianych strumieni. 

Jak mówi jeden z uczestników wystawy - fajnie, że coś się dzieje, aktywizujemy różne środowiska do działania, w tym członków ZPAF-u. W schronisku tym będziemy prowadzić stałą galerię fotografii - nie tylko górskiej. Planujemy 4 wystawy rocznie w cyklu, co trzy miesiące. Miejsce zacne i znakomite, wiele osób i to o wrażliwej górskiej duszy, myślę że to doskonała forma promocji dobrej fotografii jak i samego związku.

 

Gorski blask-plakat

 

Inez Baturo - w roku 1999 została członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików, a w 2004 wiceprezesem Okręgu Górskiego ZPAF. Jest kuratorem międzynarodowego konkursu i wystawy Bez granic i wiceprezesem Fundacji Centrum Fotografii oraz dyrektorem programowym FotoArtFestival, a także kuratorem Galerii Fotografii B&B w Bielsku-Białej. W swojej twórczości koncentruje się głównie na pejzażach, choć ma na swoim koncie również fotografię teatralną, portretową, dziecięcą i mody jak i dokument. Swoje prace publikowała m.in. w albumach zbiorowych: Góry Polskie, Bielsko-Biała, Mistrzowie polskiego pejzażu. Inez Baturo jest autorką dwóch albumów fotograficznych pt. Beskidy oraz Cieszyn. Przetłumaczyła z języka angielskiego Historię fotografii światowej autorstwa Naomi Rosenblum.

 

Piotr Borowicz - członek Cieszyńskiego Towarzystwa Fotograficznego www.ctfcieszyn.org.pl od 1979 r. a od 2008 r. jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Autor ponad 25 wystaw autorskich zaprezentowanych w Polsce, Szwecji, Belgii, Portugalii, Czechach i w Niemczech. Uczestniczył w wielu wystawach zbiorowych. W 1989 roku otrzymał Medal 150-lecia fotografii. 

fot. Piotr Borowicz 1z

fot. Piotr Borowicz

 

fot. Piotr Borowicz 2z

fot. Piotr Borowicz

Stanisław Momot - mieszka w Zakopanem, absolwent krakowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej - mgr geografii. Od przeszło półwiecza zajmuje się fotografią, najpierw amatorsko a od lat siedemdziesiątych, jako fotoreporter Centralnej Agencji Fotograficznej. Fotografuje góry, ludzi gór, wydarzenia kulturalne, sportowe. Autor wielu albumów tatrzańskich, kalendarzy oraz pocztówek o tematyce tatrzańskiej. Bogate archiwum czarno-białe i barwne tematycznie związane jest z Tatrami i Zakopanem.

fot. Stanisław Momot 1z

 fot. Stanisław Momot - Tatry

 

fot. Stanisław Momot 3z

 fot. Stanisław Momot - Tatry

Zbigniew Podsiadło - mieszka i pracuje w Sosnowcu. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików, od 2004 roku prezes Okręgu Górskiego. Wielokrotny laureat najważniejszych konkursów i wystaw fotograficznych. Medal 150-lecia Fotografii, Złota Odznaka Polskiej Federacji Stowarzyszeń Fotograficznych, Odznaka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zasłużony Dla Kultury Polskiej”. Członek Rady Fundacji „CENTRUM FOTOGRAFII” www.fundacja-centrum-fotografii.org oraz Członek Rady Programowej Centrum Sztuki - ZAMEK SIELECKI www.zameksielecki.pl. Laureat Artystycznej Nagrody miasta Sosnowca w 2010 roku. Brał udział w ponad dwustu wystawach międzynarodowych i krajowych. Medale i nagrody na wystawach w Zagrzebiu, Singapurze, Rio de Janeiro, Budapeszcie, Moskwie, Madrycie, Pekinie, San Francisco, Berlinie.
Uczestnik i organizator plenerów i sympozjów artystycznych. Juror wielu międzynarodowych i krajowych konkursów i wystaw fotografii, w tym Światowego URBAN 2014 Street Photo Contest - Exhibition organizowanego w Trieście (ITALY) Autor ośmiu indywidualnych, tematycznych wystaw problemowych. Opiekun Artystyczny Stowarzyszenia Miłośników Fotografii w Sosnowcu.

Dolina Jaworzynki - fot. Zbigniew Podsiadło 1

Dolina Jaworzynki - fot. Zbigniew Podsiadło

 

Podhale - fot. Zbigniew Podsiadło 1

Podhale - fot. Zbigniew Podsiadło

 

Tatry-II - fot. Zbigniew Podsiadło 1

Tatry-II - fot. Zbigniew Podsiadło

Tomasz Rak - urodzony w Bielsku-Białej, artysta fotografik, członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Uczestnik kilkudziesięciu wystaw, w kraju i za granicą. Zajmuje się fotografią analogową, oraz klasycznymi technikami fotograficznymi. Głównie interesuje się dokumentem, zaś w szczególności ulubionym jego tematem jest industrialny Śląsk a także architektura i elementy pejzażu. 

Tatry - fot. Tomasz Rak 1

Tatry - fot. Tomasz Rak

 

Tatry - fot. Tomasz Rak 2

Tatry - fot. Tomasz Rak

Piotr Targosz - urodzony w Bielsko-Białej. Artysta fotografik - członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Propagator idei nowoczesnej fotografii piktorialnej. Wieloletni członek jednej z najbardziej znanych formacji fotograficznej w Polsce - "Landskapiści". Uczestnik i organizator plenerów artystycznych, festiwali i konkursów fotograficznych. Brał udział w kilkudziesięciu wystawach i imprezach fotograficznych w Polsce i za granicą - m.in. we Włoszech, Austrii, Niemczech, Czechach, Słowacji, Chorwacji, Anglii, Irlandii czy Turcji. Zdobywca kilkunastu nagród i wyróżnień na festiwalach i konkursach poświęconych fotografii krajobrazowej, w tym główna nagroda w kategorii Best Photo na Festiwalu Audio -Vizual organizowanym przez Królewskie Towarzystwo Fotograficzne pod patronatem Królowej Brytyjskiej w Cirencester (Anglia).

fot. Piotr Targosz 1z

fot. Piotr Targosz

 

fot. Piotr Targosz 2z

 fot. Piotr Targosz

 Wystawa czynna do 30.09.2014 r.

 

Dyrekcja Biebrzańskiego Parku Narodowego w Osowcu zaprasza na wernisaż wystawy Henryka Malesy i Wojciecha Nogi „Biebrzany“ w piatek 4 lipca 2014 roku do Twierdzy Osowiec.

Jak krótko napisał Henryk Malesa, czlonek Okręgu Górskiego ZPAF, mieszkający z dala od gór:

Wystawa poplenerowa z cyklu – widzisz i fotografujesz. Biebrzany to seria zdjęć mozołu pracy biebrzańskich pająków. Dziwne, tajemnicze, misterne i niezwykłe pajęczyny rozwieszone w bezkresie biebrzańskich łąk. Może nic nadzwyczajnego, ale dla fotografujących to kwintesencja Biebrzy w tamtym miejscu i czasie. Plener odbył się w październiku 2013 roku.

Więcej informacji  stronie Henryka Malesy.

Na wystawę zaprasza Dyrekcji Biebrzańskiego Parku Narodowego 
do swojej siedziby w Osowcu-Twierdzy, 19-110 Goniądz 
Wernisaż w piatek 4 lipca, ekspozycja do 5 września 2014

 

plakat-biebrzany-400 big

 

 

henryk malesa 2

 

fot. Henryk Malesa

 

Henryk malesa fot 1

fot. Henryk Malesa