Targi szansą na sukces
W chwili, gdy kończymy ten numer „Fotografii Cyfrowej”, trwają jeszcze targi w Łodzi. O spektakularnych nowościach trudno mówić – jedna, nowa lustrzanka Olympusa E-450 to za mało, by te targi nazwać zagłębiem premierowym. Dobrze jednak, iż premiera światowa zbiegła się z doroczną imprezą handlową.
Jak zwykle, stało się to już niestety niedobrą tradycją, zabrakło niektórych firm. Nie wystarczy zdać się na, nawet najlepszych dystrybutorów. Warto pamiętać o zasadzie – nieobecni nie mają racji.
To, co podobało mi się na targach najbardziej, to paradoksalnie nie miało nic wspólnego z fotografią. Znakomite podejście do interesów, wbrew czarnowidztwu niektórych władz targowych. Na otwarciu odsłonięty został nowy znak drogowy – zakaz wstępu dla kryzysu. Chociaż było w Łodzi 150 wystawców, tylko czy aż, to ci którzy tu przyjechali dobitnie świadczą o tym, że walczą ze stereotypowym myśleniem kryzysowym. Bo jak to ktoś trafnie skwitował: nie ma żadnego kryzysu – jest za to ogromna szansa na sukces. Trzeba ją tylko dostrzec i umieć zawalczyć. Na targach było widać, która z firm walczy, a która odpuszcza, bierze na przeczekanie.
O premierach w tym numerze tylko kilka zdań – na dogłębne testy przyjdzie czas, gdy dostaniemy już egzemplarze fabryczne, a nie przedprodukcyjne sample. Niewątpliwie jednak w niedługiej przyszłości spodziewać się należy kolejnych premier modeli aparatów łączących w sobie zalety kompaktów z jakością lustrzanek. Ten trend jest coraz bardziej widoczny, nie tylko w firmach, które wywodzą się z elektroniki użytkowej, ale też tych bardziej tradycyjnych producentów. To, że kompakt potrafi także kręcić filmy to właściwie już normalne, to że tę funkcję coraz częściej można spotkać w lustrzankach to świadczy o zmianie podejścia tradycjonalistów do sprzętu fotograficznego.
Zbigniew Włodarski