aneks do wystawy „Warszawiacy i inni”
Patronat foto
Wejście na zęby grabi powoduje uderzenie trzonka. Od 1970 roku kiedy w ubeckim tygodniku „Perspektywy” opublikowałem zdjęcie premiera ZSRR Kosygina opiprztalanego przez Rumuna Czausesku – czasami funduję sobie taką zabawę. Tworząc portrety „za komuny” mogłem sobie pozwolić na „granie na nosie” symbolicznym autoportretem opublikowanym do wywiadu w rewizjonistycznym krakowskim miesięczniku „Zdanie”. Dziś system stał się szczelniejszy i usiłuje mnie utopić.
Początkowo wystawowy portret Jacka Kaczmarskiego prezentował zielononogiego wędrowniczka. Przypadkiem zobaczyłem w TV lokajski ukłon barda wobec wręczającego mu medal Aleksandra Kwaśniewskiego. Wygrzebałem z archiwum uciętą przez światło nieszczelnej kasety głowę Jacka Kaczmarskiego i połączyłem ją z czerwonym tłem.
W trakcie sesji PR pani Prezes Henryka Bochniarz „podciągała” urodę przed elektrycznym Hasselbladem który nagle wypalił. Magazyny kobiece daremnie zabiegały o druk tego portretu.
W trakcie zdjęć Jana Marii Rokity do krakowskiej kampanii prezydenckiej wlazłem do studzienki kanalizacyjnej Barbakanu i 30-milimetrowym obiektywem Hasselblada utrwaliłem krąg wieżyczek. Zaprosiłem polityka żeby wzorem Ikara polatał po krakowskim niebie.
W trakcie portretowania palącego jak parowóz, postkomunisty Krzysztofa Janika dodymiłem go maszyną, tworząc atmosferę zagubienia.
Newsweek zamówił u mnie sportowy konterfekt V Marszałka Senatu Donalda Tuska. Był grudzień, 23.30, nigdzie zielonej murawy boiska. Wziąłem kij od szczotki, nadąłem 2 balony i wręczyłem sztangę modelowi.
Pracująca przy sesji PR Marcina Święcickiego niedostatecznie „ufiksowana” kamera przycięła na negatywie głowę Prezydenta. Kopia zaakceptowanego portretu wysunęła się z pod następnej i tak powstała wersja ostateczna.
Na zamówienie Urzędu Województwa Mazowieckiego robiłem sesje PR Wojewodzie i zastępcom. Na zakończenie zdjęć, pamiętając o wstęgach opasujących francuskich merów, wykonałem podobną operacje na przepełnionym poczuciem humoru wojewodzie Leszku Mizielińskim.
Na początku kadencji Hanny Gronkiewicz Waltz, Biuro Promocji m.st. Warszawy, mimo proponowanego przeze mnie skromnego honorarium wycofało się z telefonicznych pertraktacji w sprawie wykonania portretu Pani Prezydent.
Nie powstał portret braci Kaczyńskich, zamierzony metodą wzajemnego nałożenia negatywów. Prezydent 3-krotnie odwoływał terminy, a Brat obiecał, że przyjedzie do studia „po zakończeniu kuracji odchudzającej”.
Krzysztof Gierałtowski
fotograf
Pałac Kultury i Nauki w Warszawie,
sala im. Stefana Kisielewskiego,
wystawa czynna
od 8 grudnia 2008 roku
do 3 stycznia 2009 roku