Drukuj
Kategoria: Wystawy
Odsłony: 2634

Karina Wojciechowska, znana jako Karina Ska - waszawianka, chemiczka, fotografka. Doktoryzuje się w Instytucie Technologii Elektronowej w Laboratorium Mikrosystemów i Nanostruktur. Należy do Klubu Absolwentów Studium Fotografii ZPAF. Komercyjnie zajmuje się fotografią rodzinną i z mężem prowadzi firmę Fotamina.pl. Sprzedała swoje artystyczne fotografie poprzez Galerię Saatchi Online, Świąteczne Targi Sztuki w Galerii Mito oraz Arts & Crafts VI na Jesiennej Aukcji Polskiej Fotografii w Starej Galerii ZPAF. Zajęła 3 miejsce w konkursie "5-bój fotopolis" oraz 1 miejsce w konkursie Miesięcznika Stolica "Moja Dzielnica" a także zdobyła wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie fotografii otworkowej "Otworzenie - autokreacje" zorganizowanym przez Galerię Miejską w Bygdoszczy. Zorganizowała własną wystawę indywidualną "Nanocosmos" w Domu Kultury Działdowska w Warszawie. Więcej informacji na autorskiej stronie: www.karinaska.com

KarinaSkaiMarcin-go-480

Marcin Wojciechowski, niedoszły psycholog - studiował Psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Niespełniony muzyk - absolwent I* Prywatnej Szkoły Muzyki Rozrywkowej im. Krzysztofa Komedy. Obecnie grafik w branży reklamowej. Jego działalność artystyczna skupia się teraz na fotografii. Lubi używać kamery obscury i robić odbitki w archiwalnych technikach takich jak cyjanotypia, guma czy litowa. Jego prace były eksponowane w Galerii Bezdomnej oraz w Trójmiejskiej Szkole Fotografii.

Galeria Obok ZPAF, Plac Zamkowy 8, Warszawa
Wernisaż w środę 12 lutego o godz. 19:00, wystawa czynna do 8 marca 2014
Kurator galerii: Anna Wolska

 

Oglądając prezentowaną wystawę, zastanawiałam się dlaczego na początku XXI wieku dwójka młodych osób sięgnęła po technikę cyjanotypii, by przedstawić swoje bardzo intymne szczegóły z prywatnego życia? Po co eksperymentowali z technikami, gdy prościej byłoby po prostu wykonać materiał w całości cyfrowo? Mam wrażenie, że zarówno Karinie jak i Marcinowi brakowało właśnie tego czegoś, co niszczy czasem fotografia cyfrowa, a co próbują naprawić programiści pisząc programy w rodzaju Hipstamatic - indywidualności. Bowiem cała ta niedoskonałość kadrów, zabawa z czasem i ustawianiami, przypadkowość, która wiąże się z opracowaniem emulsji, możliwość wypracowania obrazu przez kolejne dokładanie emulsji i pracę światłem pod powiększalnikiem, czy lampą UV są często jak ruch pędzla malarza na płótnie obrazu - autorskim gestem. Pisząc o aspektach technicznych wystawy warto wspomnieć, że projekt Kariny i Marcina jest fotograficzną hybrydą. Mamy tutaj użyte zarówno techniki cyfrowe, jak i tradycyjną holgę, czy średni format. Niezależnie od techniki – etapem pośrednim było wykonanie kliszy, a następnie naświetlanie stykowe z negatywu lampą UV na papierze archiwalnym pokrytym emulsją. Efekt ostateczny jest bardzo przyjemny dla oka. Przyznam się, że osobiście nie przepadam za intensywnie niebieskim odcieniem cyjanotypii, tutaj kolor ten został doskonale stłumiony przez tonowanie odbitek w roztworze herbaty. Tematem wiodącym wystawy jest miłość. Tytuł odnosi się do pamiętnika, czyli fotograficznych zapisków pewnej miłosnej historii. Na wystawie widzimy więc pełne niedopowiedzeń fragmenty ciał, miłosne zapętlenia, portety. Wszystko to przesiąknięte jest onirycznym, nierealnym, a jednocześnie bardzo zmysłowym klimatem. Autorzy zapytani o wystawę komentują ją następująco: „Pokazujemy intymność - to co w naszej kulturze zwykło się ukrywać. Z dystansu, który daje fotografia przyglądamy się sobie nawzajem opętanym pożądaniem, odurzonym feromonami i zupełnie ślepym na swoje wady. W ten sposób zapraszamy odbiorcę do udziału w eksperymencie dotyczącym szeroko rozumianej tożsamości. Seria “Pamiętnik” uwiecznia cudowny okres zmysłowej fascynacji, którą przeżyliśmy na początku naszego związku. Spontanicznie robione zdjęcia, rejestrujące chwile szczęścia, dały początek wspólnemu projektowi fotograficznemu. Inspirowała nas autentyczność zdjęć Loreny Morin – artystki fotografującej intymną codzienność swojej rodziny i twórczość Joanny Bataev, która poprosiła nas o stworzenie fotograficznych ilustracji do jej erotycznych wierszy.”

Anna Wolska