Drukuj
Kategoria: Vademecum fotografii
Odsłony: 14766

Darek-Rapa-2b_080

Niezwykle widowiskowym motywem fotograficznym jest taniec z ogniem. W nocnej scenerii artystka kręci poi lub linami namoczonymi w nafcie. Ogień pozostawia ślad, tworząc niezwykłe, nieuchwytne i niepowtarzalne kształty. Są one sumą treningu, talentu, wyobraźni i bezwładności naszego zmysłu wzroku.
Niby to proste i oczywiste, jednak fantastyczne. Chciało­­by się utrwalić to niezwykłe widowisko na zdjęciu i w tym momencie zaczynają się schody. Jak uwiecznić jednocześnie fakturę ognia i twarz tancerki? Przecież podczas pokazu wszystko widać. Fotografujemy – i rezultat najczęściej znacząco odbiega od naszych wyobrażeń.
Jeśli widać twarz, najczęściej rozmazaną, to ogień jest „przepaloną”, białą płaską plamą. Mnóstwo takich zdjęć można znaleźć w Internecie, na stronach poświęconych tej dyscyplinie. Z kolei jeśli czytelnie widać ogień, to nie ma szans na pokazanie twarzy. W obu przypadkach czegoś brak, wszak spektakl to ogień i osoba. ...

Zobacz wieksze!

Fot. Dariusz Rapa, „Taniec z płonącą liną”.

Niezwykle widowiskowym motywem fotograficznym jest taniec z ogniem. W nocnej scenerii artystka kręci poi lub linami namoczonymi w nafcie. Ogień pozostawia ślad, tworząc niezwykłe, nieuchwytne i niepowtarzalne kształty. Są one sumą treningu, talentu, wyobraźni i bezwładności naszego zmysłu wzroku.

Niby to proste i oczywiste, jednak fantastyczne. Chciało­­by się utrwalić to niezwykłe widowisko na zdjęciu i w tym momencie zaczynają się schody. Jak uwiecznić jednocześnie fakturę ognia i twarz tancerki? Przecież podczas pokazu wszystko widać. Fotografujemy – i rezultat najczęściej znacząco odbiega od naszych wyobrażeń.

Jeśli widać twarz, najczęściej rozmazaną, to ogień jest „przepaloną”, białą płaską plamą. Mnóstwo takich zdjęć można znaleźć w Internecie, na stronach poświęconych tej dyscyplinie. Z kolei jeśli czytelnie widać ogień, to nie ma szans na pokazanie twarzy. W obu przypadkach czegoś brak, wszak spektakl to ogień i osoba.

Jak pogodzić ze sobą dwa żywioły – widok tańczącej artystki z fakturą ognia? Problemem jest ogromny kontrast pomiędzy fotografowanym jednocześnie źródłem światła i oświetlanym przez nie obiektem. Tego nie da się pogodzić bez dodatkowej ingerencji ze strony fotografa. Pamiętajmy, że zdjęcia robimy w nocy. Żaden aparat cyfrowy, ani żadna błona analogowa nie jest w stanie zarejestrować czytelnie tak ogromnej rozpiętości tonalnej.

Zacznę od ekspozycji zdjęcia, bo tu tkwi sedno sprawy, a potem wskażę stosowny sprzęt.


 

Zobacz wieksze!

Fot. Adam Kłos

Ekspozycja zdjęcia

Mamy dwa, a właściwie trzy parametry: czas, przysłonę i światłoczułość. Czas naświetlania musi być na tyle długi, by zarejestrować sekwencję ruchu, a nie tylko jego krótki fragment. Dopiero wtedy czytelna staje się intencja tancerki. W praktyce polecam czas B – dowolnie długi. Wciskam spust – migawka otwarta, puszczam – zamknięta. Wbrew pozorom wyczucie czasu i zsynchronizowanie się z tańcem ma wielkie znaczenie kompozycyjne. Tak powstają najciekawsze fotografie. Idealny taniec do fotografowania charakteryzuje się różno­rodnością ruchów, a nie nakładaniem się na siebie kolejnych, podobnych obrotów. Warto o tym porozmawiać z wykonawczynią. Powiem więcej, może okazać się – ku zaskoczeniu samej artystki – że najlepsze fotografie pokażą proste układy choreograficzne.

Przysłona

Po kilku próbach zdecydowaliśmy się na przysłonę 11. Na pewno miała tu znaczenie prędkość ruchu i uzyskanie faktury ognia. Musi być on czytelny.

Światłoczułość ISO

Przysłona 11, czytelność świateł idealnie pasowała do światłoczułości ISO 800. To również odkryliśmy doświadczalnie. Niech żyją lustrzanki cyfrowe z natychmiastowym podglądem obrazu i histogramem.

Sprzęt

Polecam lustrzanki cyfrowe oferujące najwyższą jakość obrazu przy długich czasach naświetleń i wysokich światłoczułościach. Na dzień dzisiejszy egzamin najlepiej zdadzą Canony i Nikony. Aparat umieszczamy na statywie i wyzwalamy zdalnie elektronicznym wężykiem spustowym, wyzwalaczem na podczerwień lub radiem. To podstawa, ale nie wyczerpuje możliwości.

W naszym eksperymencie korzystaliśmy z Canona EOS 30D, 40D i Nikona D300. Wystarczy obiektyw zoom standardowy, jednak skłaniam się do dłuższych ogniskowych, z uwagi choćby na bezpieczeństwo aparatu fotograficznego na wypadek, gdy płonące „coś” wyleci z ręki...


 

Zobacz wieksze!

Fot. Sławomir Pułka

Jak dotąd mówię rzeczy oczywiste, których każdy może się domyślać. Teraz kolej na tajemnicę. Jak zrobić tak, by twarz modelki była ostra, nieporuszona i bardzo dobrze naświetlona? Należy użyć lampy błyskowej wyzwalanej zdalnie przez aparat fotograficzny. Dlaczego zdalnie? Dlatego, że zdalnie wyzwalana lampa może być ustawiona w różnych miejscach, dając piękne, plastyczne oświetlenie, zupełnie inne niż lampa umieszczona na aparacie fotograficznym. Postuluję, by na początku lampę ustawić z boku tancerki, pod kątem mniej więcej 75o względem osi optycznej obiektywu. Lampa błyskowa daje światło dzienne o temperaturze barwowej 5500 K. Na zdjęciu zmieszają się więc dwa światła: dzienne – zimnoniebieskie z ciepłożółtą barwą ognia. Najlepiej będzie, gdy na lampę założymy filtr konwersyjny ocieplający czyli przetwarzający światło dzienne 5500 K na 3200 K i dobierzemy kierunek jej ustawienia tak, by sugerował oświetlenie przez ogień. W aparacie ustawiamy balans bieli na 3200 K odpowiadający żarówce. Zdalne wyzwalanie lampy dopasowało jej energię do wybranej przysłony i światłoczułości. Zastosowany został tryb M.

Zobacz wieksze! Zobacz wieksze!

Fot. Piotr Malczewski

Fot. Sławomir Pułka

Czytelna i poruszona długim czasem ekspozycji twarz w tle prześwietlonej plamy ognia i czytelny ogień z niewidoczną twarzą.


 

Zobacz wieksze!

Fot. Piotr Malczewski

Logistyka zdjęcia

Przy tego typu zdjęciach bardzo często kilka osób fotografuje jednocześnie. To bardzo urozmaica kadry. Przedstawiane prace są plonem Weekendowych Warsztatów Fotograficznych Ruch, Woda, Pejzaż w Budzie Ruskiej, www.warsztaty-fotograficzne.com. Musi być ktoś, kto „uruchamia” taniec, daje komendę do otwarcia migawek w aparatach fotograficznych i dodatkowo zastępuje statyw do lampy błyskowej. Tym razem to byłem ja, a autorzy zdjęć stali w rządku z aparatami na statywach. Zdjęcia tego samego motywu były różne nie tylko ze względu na indywidualny punkt widzenia, ale głównie z racji nieidentycznego przyspieszenia lub opóźnienia otwarcia migawek. Ten zabieg wydobył rozmaite fragmenty ruchu.

Czasem bywa tak, że lampa nie błyśnie i powstanie zaskakujące, jak obok, ujęcie.

Życzę wielu udanych zdjęć z wirującymi ogniami.

Zobacz wieksze!

Fot. Piotr Malczewski
Lampa błyskowa nie zdążyła się naładować po poprzednim zdjęciu, ale szczęście nie opuściło autora.


Składamy serdeczne podziękowanie artystce Małgorzacie Makowskiej za piękny taniec z ogniem.


Jerzy Lech

Miesięcznik FOTO [warsztat]